Let’s party czyli pora na parapetówkę

parapetówka

Od tak dawna już myślałam o tym dniu, że gdy przyszło co do czego to miałam już w głowie uwity plan kompletny. Zaproszenie powędrowało do niemal wszystkich moich znajomych. Do sporej ekipy z czasów studiów, do starych dobrych znajomych z dawnych lat, do znajomych z pracy i do ludzi z jakimi mieszkałam lub pomieszkiwałam przez ostatnie lata. Wszyscy co powinni już wiedzieli, że zbliża się parapetówka u Kreski.

Przygotowania

Ekipa ze studenckich czasów przyjechała już dzień wcześniej, aby pomóc w przygotowaniach. Na nich to można było zawsze liczyć ! W sam dzień imprezy z samego rana przyszedł znajomy z pracy, aby powiesić 2 obrazy. Totalna kropka nad i, którą zakupiłam niedawno w firmie Decor Mint. Jestem wniebowzięta, że sam się zadeklarował to zrobić. Poszło mu faktycznie sprawnie i w sypialni już wisi piękny obraz z portretem kobiety. Drugi w zupełnie innym stylu zawisł w przedpokoju.

Jadło

Ale wracając do przygotowań trochę zeszło mi z imprezowymi przekąskami, narobiłam ich naprawdę dużo. Powiedzmy, że parapetówka na wypasie 🙂 Były koreczki, babeczki, roladki z tortilli i te, które ostatnio są wszędzie czyli roladki z łososiem i szpinakiem.

parapetówka

Jednym z kluczowych poczęstunków dla gości miał być gąsior z domowym winem, które przygotowałam już kilka miesięcy wcześniej. Mój mały eksperyment z ryżu i brzoskwiń, smakował powiedzmy dziwnie. Ale był robiony przeze mnie i stanowił fajną ciekawostkę dla gości, byłam z niego dumna. Był pierwszą rzeczą jaka stanęła na przygotowanej na przekąski wyspie w kuchni (półwyspie). Drugą rzeczą była duża butelka z grubego szkła pełna whisky, chciałam postawić alkohole obok siebie. Z całkiem niewielką siłą dobiłam butelkę do gąsiora, który pękł w drobny mak i rozlał się po całej ścianie między meblami a wyspą w kuchni i na podłogę i wszędzie. 5 litrów zdołało zapełnić sporą cześć małego mieszkania. Rzuciliśmy się do sprzątania, ja w sumie w rozpacz, ale trzeba było zachować dobrą minę.

Party

Goście dopisali, bawili się chyba nawet nieźle. Podziały wiekowe i terytorialne musiały się zatrzeć na tak małej przestrzeni. Były tańce i rozmowy do samego rana, jak za starych dobrych czasów. Sporo osób musiało zostać spać, jak za jeszcze starszych czasów. Przekąski znikały w tempie atomowym, chyba wszystkim smakowało. Alkohol skończył się w dobrym momencie, bo inaczej co poniektórzy nie zdążyliby w poniedziałek do pracy. Dobrze uczczona parapetówka, czyli co będzie się dobrze mieszkać ? 🙂

PS. Jest już czajnik, robot kuchenny, młynek do soli i pieprzu i naczynie na lasagne 🙂

PS2. Co zrobić z zalaną ścianą w kuchni? może jakaś tapeta mnie uratuje?

 

 

 

One Reply to “Let’s party czyli pora na parapetówkę”

  1. Dobrą minę ? No nie wiem… Kreska prawie ryczałaś :p ale imprezka godna 🙂 pozdro

Dodaj komentarz