W końcu przeprowadzka!

Przeprowadzka i przewóz mebli

Przeprowadzka trwa długo, a jej planowanie jeszcze dłużej. Ale ja chciałam to zrobić bardzo sprawie. Początkowo miałam takie podejście, że nie ma sensu angażować w to wielu osób, tylko najbliższych + wynajmę kogoś do ciężkich sprzętów. Ale wiedziona już doświadczeniem z różnych przedsięwzięć na mieszkaniu wiedziałam, że w liczbie siła. Doskonale wiem, że kilka osób może się samych zajechać wynosząc rzeczy. Przy dużej ilości ludzi może się okazać, że każdy się przejdzie max 2 razy i będzie miał swój udział w tak wielki dniu.

Przeprowadzka czas start!

Wynajęłam przeprowadzkowy samochód ciężarowy z jedną osobą, do tego drugiego silnego faceta i znajomego moich rodziców. Ich z dedykacją do ciężkich sprzętów. Oprócz tego był mój tata, moja dawna współlokatorka, jej chłopak i dwójka moich znajomych, tych od malowania.

PrzeprowadzkaJuż od kilku dni pakowałam w kartony i duże worki ubrania i rzeczy z mieszkania. Ciężarówka miała jechać już wypełniona z domu moich rodziców, bo tam przyszło zamówione łózko z materacem, hokery, stolik z palet do salonu i szafka RTV również z palet. Te dwie ostatnie zamówiłam od Pana, który robił cuda z drewna na OLX. Z odpowiednio rozrysowanym i pomierzonym projektem zrobił mi dwa meble, dokładnie takie jak chciałam. Dodatkowo przyciemnił je bejcom i podpalił ogniem przez co zostały przepięknie ustylizowane.

Po wniesieniu tych większych sprzętów, na dwóch osiłków czekało z kolei zniesienie z balkonu lodówki, pralki i starej kuchenki po właścicielce. W tym czasie zaplanowałam, że pozostała czwórka będzie odwijała z drobnymi rzeczami, bo w końcu każda roboczogodzina jest na wagę złota.

Przeprowadzka rozpoczęła się około godziny 9 w sobotę

Po 12 miałam już wszystko wniesione. Ekipa i tata pojechali do domu moich rodziców zostawić tam stary sprzęt, bo staruszkowie się uparli, że skoro działa, to nie wolno go wyrzucać. Odprawiłam też dwójkę znajomych i zostałam sama ze współlokatorką, aby nieco wszystko posegregować. Kuchnia z racji tego, że już była gotowa nadawała się do całkowitego wypakowania. Gorzej było z ubraniami bo w miejscu szafy nie stało jeszcze nic.

Tą noc spędziłam już na swoim łóżko, w swoim mieszkaniu. Wrażenie nie do opisania. Taka mieszkanka niepewności, wciąż jakiejś obawy ale jednocześnie ulgi, że już najgorsze za mną, wraz ze szczęściem w czystej postaci. Każdy powinien to kiedyś przeżyć.

Dodaj komentarz