Na kanapie siedzi leń…

kanapa do salonu

Brak jakiejś sofy czy kanapy w salonie daje się we znaki. Myślałam, że będę takie rzeczy typowo meblowe i dekoracyjne robiła powoli, bez pośpiechu i z biegiem czasu. Jednak już widzę, że bez niektórych sprzętów na mieszkaniu daje się żyć a bez innych, nawet wydawać by się mogło takich dla „wygodnickich” naprawdę jest ciężko. Kanapa do salonu to jedna z takich rzeczy.

Mam tylko dwa hokery w kuchni, więc to jedyne miejsce gdzie można usiąść. Ja sama mam ciężko jeśli chodzi o spędzanie wieczoru w domu, a co dopiero odwiedzający mnie znajomi. Chcąc nie chcąc trzeba rozpocząć poszukiwania odpowiedniej kanapy, a w zasadzie narożnika. Moja sytuacja finansowa ani odrobinę się jeszcze nie polepszyła, więc bardzo ważna była dla mnie cena kanapy. Początkowo zakładałam, że skoro będzie to główny mebel w salonie wokół, którego będzie toczyło się jakieś mniej bądź bardziej nudne życie, to warto w niego zainwestować. Warto żeby był naprawdę dobrej jakość, z porządnych materiałów i odpowiednich rozmiarów. Sytuacja jednak wymaga odpuszczenia tych złożeń, bo nie mogę na kanapę czekać kolejnych kilka miesięcy.

Kanapa do salonu – pilnie poszukiwana

Szukałam w sieciówkach meblarskich, w designerskich sklepach, także na allegro i olx. Naprawdę fajna kanapa do salonu potrafi kosztować nawet 3-5 tysięcy złotych, wszystkie używane są natomiast rodem z PRL i zawsze po takich przejściach, że dziwie się, że Ci ludzie mają odwagę je sprzedawać za jakąkolwiek kasę. Po kilku tygodniach poszukiwań znajomi polecili mi mały rodzinny sklep meblowy zlokalizowany na mojej ulicy, dosłownie kilka bloków dalej. Gdy tam weszłam to byłam pewna, że nic nie wybiorę. Kilka kanap w babcine wzory, pufy takie kwadratowe do kompletu i kilka dziadkowych foteli, cała rodzina w komplecie. Zagadałam do Pana, pokazał mi katalog z materiałami, wybór był ogromny, naprawdę się nie spodziewałam. Każdy kolor świata i dziesiątki materiałów. Podpytałam o kilka modeli, okazało się, że każdy można odrobinę przerobić, usunąć ozdobne oparcie, zamiast okrągłych robić proste kwadratowe podpórki boczne.

piękna kanapa do salonuDługo nie czekałam, wybrałam jeden model, który odpowiadał mi rozmiarem. Kazałam usunąć falowane oparcie, dorobić proste kwadratowe podpórki i taką pufę w kolorze kanapy, która będzie jej przedłużeniem, a gdy będzie potrzeba do siedzenia będzie można ją przeciągnąć w inne miejsce. Wybrałam kolor czekoladowy, idealny pod kolor drewna w mieszkaniu i cegły. Z materiałem miałam problem, dużo ludzi decyduje się na skórę lub a’la skórę absolutnie jej nie chciałam, żeby nie wyglądało tandetnie i żeby nie było zimno gdy się na golasa usiądzie. Z drugiej strony to materiał nieprzemakalny, łatwy w czyszczeniu. Po namysłach wybrałam odmianę skóry podobną do nabuku, zwana przez mnie skórką z brzoskwini. Materiał jest boski w dotyku, nieprzemakalny, no ale jak coś się pobrudzi trzeba będzie czyścić. Nie wspominając o sierści gdybym w końcu dorobiła się czworonoga. Zapłaciłam za narożnik i jej przedłużenie (pufę) łącznie 1200 złotych.

Zagadałam Panów również o transport, z racji tego, że nie będą musieli jechać tylko przeniosą złożony narożnik ze sklepu, to wyniosą go gratis na górę. Po jakimś tygodniu tak właśnie uczynili, złożyli kanapę i się pożegnali. Przedstawiam Wam powyżej najlepszy zakup jaki dokonałam w moim nowym życiu. Kanapa do salonu – idealna wg Kreski, tara!

Dodaj komentarz